Po raz siódmy, osiemnastoosobowa grupa młodzieży z bolechowskiego Liceum, wraz z uczniami z Gimnazjum nr 2 oraz Liceum Technicznego z Murowanej Gośliny, wspólnie z opiekunami: panią Ewą Pomin i panem Jakubem Niewińskim, uczestniczyła w międzyszkolnej wymianie z Realschule w Niemczech, w Salem, nad Jeziorem Bodeńskim.
Naszą dziesięciodniową wyprawę do Niemiec rozpoczęliśmy 4 marca w Poznaniu. Stąd udaliśmy się do Berlina, gdzie mieliśmy przesiadkę na pociąg do Ulm. Dla wielu z nas, podróż pociągiem z prędkością 250 km na godzinę była niezapomnianym przeżyciem. Z Ulm dotarliśmy do Friedrichshafen, skąd już tylko 20 minut dzieliło nas od celu. Około godziny 18.00 przybyliśmy do Salem. Serdeczne powitanie, łzy radości, uściski, ciepłe słowa... Wszystko to stworzyło niesamowitą atmosferę , która na długo pozostanie w naszych sercach. Dla mnie, przyjazd do Salem był szczególną chwilą. Po sześciu latach, mogłem ponownie odwiedzić to urocze miejsce. W roku 1996, wtedy jeszcze jako maturzysta Liceum Ogólnokształcącego w Bolechowie, zainicjowałem tę wymianę. Teraz, jako nauczyciel z tej samej szkoły, zobaczyłem wymianę trochę z innej strony. Najbardziej chyba cieszyłem się ze spotkania z rodziną, u której byłem sześć lat temu. Mimo, że utrzymujemy stały kontakt listowny, spotkanie twarzą w twarz było niesamowicie wzruszające... zdjęcia, przeżycia minionych lat... naprawdę poczułem się jak w rodzinie.
Zacznę jednak od początku... Po przyjeździe, pierwszego dnia wieczorem mieliśmy czas na poznanie rodzin i na wspólny posiłek . Nie trwało to jednak zbyt długo - większość z nas była zmęczona i chciała jak najwcześniej położyć się spać. Tym bardziej, że ranek następnego dnia zapowiadał się bardzo pracowicie - wizyta w szkole i uczestnictwo w lekcjach. Tak też się stało. Następnego dnia, uczniowie polscy mieli szansę zobaczyć odnowioną szkołę, z dodatkowymi salami (dobudowa kosztowała ok. 10 mln marek), z małą salą kinową, z bardzo dobrze wyposażoną kuchnią oraz z olbrzymią salą gimnastyczną. Młodzież uczestniczyła także, w specjalnie przygotowanych dla niej lekcjach muzyki i geografii.
Tego dnia poznaliśmy również założenia programowe wymiany. Partnerzy niemieccy postanowili zachęcić uczniów polskich i niemieckich do wspólnej pracy nad kilkoma projektami. Projekty dotyczyły następujących tematów: baroku, historii, wody i szkolnictwa. Młodzież podzieliła się na kilkuoosobowe grupki, które otrzymały konkretne zadania do realizacji. Każda z grup miała swojego naukowego opiekuna, który kierował poszczególnymi etapami działań. Efekty współpracy polsko - niemieckiej mogliśmy poznać dopiero ostatniego dnia naszego pobytu w Salem, w czasie uroczystości pożegnalnej. Wszystkie prezentacje wypadły znakomicie. Największe jednak wrażenie na zgromadzonych gościach (rodzicach niemieckich uczniów oraz nauczycielach) zrobiła prezentacja projektu, pt. "Historia". Wiązała się ona bowiem z wyświetleniem filmu, nakręconego podczas pracy nad projektem. Odpowiedzialną osobą za grupę ze strony niemieckiej był nauczyciel historii, pan Krieg, a ze strony polskiej - pan Niewiński.
Uczniowie polscy i niemieccy mieli za zadanie dotarcie do przydrożnego krzyża, który znajduje się nieopodal zamku w Salem. Pod nim umieszczona jest tablica, na której widnieje napis w języku polskim. Młodzież miała uporządkować to miejsce oraz spróbować przetłumaczyć ten tekst z języka polskiego na język niemiecki. Okazało się, że ów krzyż jest upamiętnieniem śmierci trzech Polaków, którzy w 1943 roku zostali tutaj powieszeni przez Niemców (prawdopodobnie za związek z Niemkami). Chwilą ciszy oraz wspólną modlitwą oddaliśmy cześć zamordowanym. W południe tego samego dnia, z inicjatywy pana Kriega, odbyło się spotkanie z osiemdziesięcioletnim Niemcem, który próbował wyjaśnić nam zagadkę polskiego krzyża.
Oprócz pracy nad projektami, młodzież miała zorganizowane zajęcia na sali gimnastycznej. Zarówno polscy chłopacy, jak i dziewczyny stanęli na wysokości zadania i wygrali wszystkie mecze z niemieckimi rówieśnikami. Kolejny raz, nasza młodzież udowodniła, że ze sportem w Polsce nie jest aż tak źle (poprzedni dowód dali nam juniorzy z Concordii, którzy wygrali towarzyski turniej w Hemmingen, w Niemczech). Niektóre dziewczyny mogły uczestniczyć także w zajęciach z gotowania. Przyrządziły wspaniałą zapiekankę oraz grzanki, którymi poczęstowały osoby uczestniczące w wymianie. Palce lizać...
W programie naszej wizyty nie zabrakło oczywiście spotkania w gminie. Wspólnie z zastępcą burmistrza obejrzeliśmy film o Salem i innych, przepięknych okolicach Jeziora Bodeńskiego. W urzędzie poznaliśmy także etymologię słowa Salem. Prawdopodobnie nazwa miasta pochodzi od semickiego wyrazu Jerusalem, który również oznacza miasto, ale w Izraelu (coś semickiego musi być w nazwie tego miasteczka, ponieważ od innego Niemca dowiedziałem się, że niektórzy nazwę wywodzą od hebrajskiego "Szalom", co oznacza pokój. Analizując dzisiejsze "Salem" można by jeszcze powiedzieć o uproszczeniach spółgłoskowych oraz zmianach samogłoskowych, w wyniku których zaniknęła litera "z", a samogłoska "o" przeszła w "e", ale są to rozważania filologiczne i chyba nie na ten artykuł. Poza tym współczesny hebrajski nie ma samogłosek, więc wszystko jedno czy "Salom", czy "Salem"...nazwa miasta może więc zależeć od tego, kto wymawia to słowo...).
Wizyta w Niemczech to nie tylko zajęcia w szkole. Niemcy zorganizowali nam również ciekawą wyprawę do Stuttgartu, gdzie zwiedziliśmy olbrzymie zoo, w którym mogliśmy zobaczyć wiele interesujących okazów, np. różnorodne gatunki ryb. Największe wrażenie zrobiły na nas krwiożercze piranie...mamy nawet film video, z uwiecznionym momentem ataku tego zwierza na naszą kamerę!!! Prawdziwy horror... Oprócz Stuttgartu byliśmy także we Friedrichshafen, niektórzy w Konstancji. Zobaczyliśmy wiele ciekawych miejsc, do których zapewne będziemy wracać pamięcią .
Niestety, nieuchronnie zbliżał się czas odjazdu...Ostatniego dnia, w czasie uroczystego pożegnania, oprócz prezentacji efektów pracy nad projektami, pokazaliśmy także film o Liceum Ogólnokształcącym w Bolechowie. Dzięki kilkugodzinnej pracy naszych uczennic: Ani i Gosi, z pomocą niemieckiego nauczyciela oraz pani Pomin, udało nam się przygotować podkład do filmu w języku niemieckim. Film otrzymał gromkie brawa, więc chyba się podobał. Oczywiście, tego wieczoru podziękowaniom i życzeniom nie było końca. Ze spotkania w szkole przeniosły się one do naszych niemieckich domów i właściwie tam przeżyliśmy chwile największych wzruszeń. Następnego dnia, wczesnym rankiem, udaliśmy się na mały dworzec w Salem, aby punktualnie o 7.08 wsiąść do pociągu i udać się w drogę powrotną do Polski. W czasie kilkunastogodzinnej podróży, wspominając niektóre chwile zakończonej wizyty, utwierdziłem się w przekonaniu, że warto angażować się w wymiany międzyszkolne i promować ten sposób poznawania innych krajów, kultur, tradycji. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie, które burzy wszelkie stereotypy na temat innego narodu, jego mentalności i sposobu życia. Już dzisiaj, niezmiernie się cieszę, że w maju kolejna grupa licealistów z Murowanej Gośliny oraz z Bolechowa uda się w następną podróż. Tym razem nie na Zachód, ale na Wschód - do Kijowa. Mówiąc o wymianach, warto także wspomnieć o inicjatywie goślińskich gimnazjów, które próbują nawiązać partnerskie kontakty ze szkołą w Hemmingen w Niemczech. Wszystko jest na dobrej drodze, ale trzeba jeszcze poczekać na formalne decyzje (podpisanie umowy między gminami nastąpi we wrześniu).
Na razie, wszystkich kończących gimnazjum, zachęcam do podjęcia właściwej decyzji i złożenia dokumentów do liceum w Murowanej Goślinie lub w Bolechowie. Tylko wtedy, gdy staniecie się uczniami naszej szkoły, będziecie mogli uczestniczyć we wspaniałych wymianach ze szkołą w Salem oraz ze szkołą w Kijowie. Warto przyjść do nas i otworzyć się na Wschód i Zachód... Być otwartym, to właściwie to, czego dzisiaj najbardziej potrzebuje młody człowiek, każdy człowiek. Zapraszamy!!!